Bzdursky |
Wysłany: Pią 10:07, 04 Lip 2008 Temat postu: |
|
Aj, chłopaki... Daliście mi na wieczór taki film, a ja nie chciałem ryczeć w łóżku Końcówka absolutnie świetna, cały film się chłonie, obserwując, analizując, współczując i przeżywając... Mocne 10+ ode mnie. |
|
Grzehu92 |
Wysłany: Śro 21:27, 28 Maj 2008 Temat postu: Tańcząc w ciemnościach |
|
Cytat: | reżyseria Lars von Trier
scenariusz Lars von Trier
data premiery: 2000-10-20 (Polska) , 2000-05-17 (Świat)
Obsada:
Björk - Selma
Catherine Deneuve - Kathy
Peter Stormare - Jeff
David Morse - Bill
Selma (w tej roli islandzka piosenkarka Björk) jest imigrantką z Czech, zagubioną w jednym z wielkich amerykańskich miast przemysłowych. Pracuje w fabryce wyrobów żelaznych, obsługując prasę. Samotnie wychowuje syna, Genea. Kocha musicale. Nie bacząc na zmęczenie, uczestniczy wieczorami w próbach amatorskiego kółka teatralnego. Kobieta ukrywa przed światem tragiczną tajemnicę - cierpi na wrodzoną wadę wzroku, wkrótce oślepnie. Co gorsza, choroba zagraża także jej synkowi. Jedynie kosztowna operacja może go uratować. |
Jeden z najlepszych filmów jakie dane mi było obejrzeć. I nie mówię tego wcale na wyrost. Dzieło Von Triera zapada naprawdę na długo w pamięci i daje do myślenia. Po obejrzeniu tego filmu byłem kompletnie...trudno nazwać to uczucie...dobrze gdzieś przeczytałem, że jest to swoiste katharsis, czyli oczyszczenie z uczuć. Zresztą może to poznać tylko ten, kto obejrzy film do końca. Bo początek(pierwsze 20min) nie za bardzo zachęca nas do oglądania. Człowiek musi oswoić się z charakterystycznym sposobem kręcenia filmu. Von Trier bowiem postępuje według manifestu dogmy, który mówi o tym, by operator ręcznie operował kamerą, zabrania jakichkolwiek efektów komputerowych itp. Oględnie rzecz mówiąc reżyser stawia na emocje, a nie na jakiekolwiek tanie żródła przyciągania. Początkowo niezbyt podobała mi się ta forma, ale w miare rozwoju uznałem, że było to idealne posunięcie, bowiem czujemy się niczym żywi uczestnicy wydarzeń. Nie mogę też zapomnieć o fabule. Dawno nie miałem styczności z tak nieprawdopodobnie tragiczną historią. Bohaterka dosłownie budzi nasze współczucie, utożsamiamy się z nią, cieszymy się i smucimy. Być może ktoś się spyta, co w dramacie takiego robi musical? Jak się okazało to połączenie znakomicie się sprawdziło, główna bohaterka ucieka od problemów dzięki muzyce, którą kocha, a my przenosimy się w świat jej wyobrażni ukazany właśnie w taki sposób. Robi to piorunujące wrażenie. Na koniec wspomnę o rewelacyjnej kreacji aktorskiej Bjork. Z początku myślałem, że będzie to swoisty chwyt marketingowy, by płyty się lepiej sprzedawały, a Islandka pójdzie w ślady np. J. Lopez. Nie spodziewałem się jednak, że piosenkarka może tak wczuć się w swoją postać. Dawno rola kobieca nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Pokuszę się o stwierdzenie, że Bjork nie gra postaci, tylko nią jest. Za tę rolę otrzymała złotą palmę, niestety była to jej ostatni film w jakim wystąpiła, bowiem jak sama powiedziała, długo nie mogła otrząsnąć się psychicznie po tej roli. Podobnie jak ja po obejrzeniu filmu.
Moja ocena: 10/10
Polecam!!!!
|
|